niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 1


Okazuje się, że wielu rzeczy o tobie nie wiem.

Hamptons; przedostatni dzień wakacji


Przeciskałam się przez tłum osób, który szalał na parkiecie naszego salonu. Z głośników wieży stereo dudniła muzyka, chyba najnowsza płyta Katy Perry. W powietrzu dało się już czuć duszny zapach wódki, piwa i cebulowych chipsów. Powoli miałam dość tego wszystkiego. Od samego początku imprezy modliłam się tylko, żeby nic w domu nie uległo zniszczeniu. Od około dwóch godzin biegałam ciągle między ludźmi i zbierałam plastikowe kubki, rozsypane przekąski i ścierałam rozlane napoje. 
Właśnie schylałam się, żeby przetrzeć blat stołu, kiedy wpadła na mnie jakaś dziewczyna. Odgarnęłam włosy, które zasłoniły mi oczy i zobaczyłam przed sobą kompletnie zalaną Rainę.
- Ah, to ty - mruknęłam obrażona na cały świat.
Zachichotała żałośnie i zatoczyła się w moją stronę ostatecznie łapiąc się blatu stołu, co uratowało ją przed upadkiem.
- Powinnaś się zabawić a nie! - wykrzyknęła.
Odsunęłam się, kiedy poczułam jej oddech.
Jasne, że powinnam się bawić. Szkoda tylko, że wtedy cała ta zgraja podskakujących neandertalczyków puściłaby cały dom z dymem. Miałam powyżej uszu kłótni rodziców i wolałam zapobiec ewentualnej, przyszłej awanturze po ich powrocie. Takim oto sposobem zostałam sprzątaczką na dwudziestych trzecich urodzinach mojej siostry.
- Daj mi spokój - odpowiedziałam zrezygnowana i wyciągnęłam z kuchennej szafki kolejne dwie paczki chrupek.
- Jak chcesz... - burknęła i zaraz potem czknęła pijacko - Nie wiedziałam, że nagle zrobiła się z ciebie taka sztywniara.
Obróciła się chwiejnie na pięcie i przeszła z powrotem do salonu.
Miałam ochotę pobiec za nią i powyrywać te ciemne kudły z jej pustego łba. Chociaż wtedy pewnie upokorzyłaby mnie przed wszystkimi gośćmi... Wolałam więc nie ryzykować. Jeśli coś się stanie i tak zwalę wszystko na nią.




Kilka minut później w tańczącym tłumie zobaczyłam Kevina. Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam w jego stronę. Może Raina miała rację? Może za bardzo przesadzałam i powinnam sobie odpuścić? Kiedy przechodziłam obok schodów, zobaczyłam Nicka i Dalię wbiegających na górę. Wzdrygnęłam się na samą myśl, co mogliby tam za chwilę robić i jak najszybciej ruszyłam dalej. W tym samym momencie Kevin porwał do tańca Priscillę, która szybko odstawiła kieliszek na komodę przy okazji wychlapując pół jego zawartości. Zarzuciła włosami i objęła za szyję chłopaka. Mojego chłopaka. 
Aż zagotowało się we mnie ze złości.
Stałam kilka kroków dalej ale żadne z nich mnie nie zauważyło. Kevin przycisnął Priss do siebie, a ta od razu zaczęła zmysłowo ocierać się o jego męskość w rytm grającej muzyki.
Rozchyliłam buzię ze zdziwienia i bliska płaczu szybko się odwróciłam. Pobiegłam schodami na górę.

Sama nie miałam pojęcia dlaczego nie zostałam tam i po prostu im nie przeszkodziłam. To, że obydwoje byli zalani nie było przecież argumentem. Z resztą, chyba tylko ja w tym domu byłam dzisiaj trzeźwa i chyba właśnie to mnie tak denerwowało. Przyzwyczaiłam się do świństw jakie lubiła płatać mi Miller i jakoś to znosiłam. Dzięki niej poznałam najfajniejszych ludzi na uniwerku i zdobyłam idealnego faceta, przez co- szczerze mówiąc - bałam się, że kiedy tylko zwrócę jej na coś uwagę, zostanę wykopana z paczki prosto na twarz.
Idąc w stronę swojego pokoju, minęłam pokój Rainy, w którym zobaczyłam baraszkujących na łóżku Dalię i Nicka. Dalia leżała ledwo przytomna podczas gdy Jonas właśnie chwiejnie ściągał jej majtki. Co chwilę wypuszczał je z rąk i zabawnie starał się znów za nie złapać, żeby w końcu się ich pozbyć. Zamarł jednak nagle na chwilę i jedną ręką złapał się w okolicach żołądka. Wstał natychmiast z łóżka i zataczając się, wybiegł z pomieszczenia, minął mnie i pobiegł w stronę łazienki.

Albo mi się wydawało, albo naprawdę był lekko zielonkawy na buzi.
Dalia w tym czasie przewróciła się na bok, plecami i gołym tyłkiem w moją stronę. Przez chwilę nawet zachciało mi się śmiać, ale od razu przypomniałam sobie o Priscilli i zamknęłam tylko drzwi pokoju Rainy ze smutkiem - w razie czego, gdyby ktoś przechodził i spojrzał na gołe pośladki mojej przyjaciółki.

Zajrzałam przez uchylone drzwi do łazienki i zobaczyłam w środku Nicka, który klęczał wycieńczony nad deską sedesu.
- W porządku? - zapytałam i weszłam do środka.
Pokręcił przecząco głową i zaraz potem szarpnął nim odruch wymiotny. Skrzywiłam się mimowolnie i zdjęłam z niego poplamioną wymiocinami bluzę.
- Widzę, że nie zdążyłeś - mruknęłam cicho i odłożyłam ubranie na kosz z brudnymi rzeczami.
Uśmiechnął się tylko krzywo wpatrując się w czeluść klozetu.
- Kup Dalii depilator pod choinkę - mruknął ponuro i opadł z klęczek na białe kafelki.
Uniosłam brwi.
- To to cię tak zemdliło? - Roześmiałam się głośno.

Nick zrobił zdegustowaną minę i oparł głowę o wannę. Podałam mu kawałek papieru toaletowego, żeby wytarł sobie buzię.
- Może zrobić ci coś ciepłego do picia? – zapytałam - Jesteś zielony.

Pokiwał głową i powoli podniósł się do góry. 
Wyszliśmy z łazienki... Chociaż Nick wyglądał na takiego, który miałby się za chwilę przewrócić i co najwyżej pełznąć. W połowie drogi przystanął nagle i szybko wrócił z powrotem do ubikacji.
Przeszłam prędko do małej kuchni na piętrze i włączyłam czajnik elektryczny. Przystanęłam koło okna i spojrzałam na pustą ulicę oświetloną latarniami. Właśnie mijały ostatnie dni wakacji a ja nawet nie zabawiłam się ani na chwilę.
Westchnęłam cicho i zalałam torebkę herbaty wrzącą wodą. Wzięłam szklankę i wróciłam do łazienki, gdzie Nick przeżywał swoje romantyczne sam na sam z deską klozetową.
- Proszę. - Postawiłam naczynie na pralce i usiadłam na kancie wanny narożnej.
Nick wziął ją do ręki, usiadł i oparł się o wannę plecami. Wszystko szło mu w zwolnionym tempie, musiał sporo wypić.
Równie powoli i ostrożnie upił łyk herbaty.
- Kurwa, jaka gorąca - syknął i wylał część na spodnie.
Zabrałam mu szybko kubek i podałam papier, żeby wytarł ręce.
- Czemu na to nie wpadłam? Mogłam ci zrobić w butelce ze smoczkiem - mruknęłam i wytarłam też swoje dłonie, które pomoczyłam dotykając mokrej szklanki.
- To nie było śmieszne - wydukał i zabawnie pogroził mi palcem.
Roześmiałam się.
- Czemu nie bawisz się na doooole? - zapytał leniwie i usiadł obok mnie.

Wzruszyłam tylko ramionami.
- Nawet nie wypiliśmy dzisiaj razem, Noie... - mruknął i spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami i zmrużonymi oczami - Jesteś smutna - dodał zaraz potem.
- Trochę - odpowiedziałam po dłuższej chwili.
Już nawet jego krzywe miny przestawały mnie bawić.
- Znów Kevin? - zapytał ponownie, cały czas się we mnie wpatrując.
Chwilę potem zachwiał się i o mały włos nie runąłby do wanny. Zachichotał i czknął, a potem roześmiał się sam z siebie.
- Przecież był ostatnio taki szczęśliwyyy... - jęknął niewyraźnie - Dużo o tobie opowiadał.
- Na przykład co? - zapytałam zaciekawiona.
Znów zaśmiał się jak upośledzony człowiek.
- No wieesz - pisnął.
- No nie wiem! - warknęłam poirytowana.
O czym on bełkotał, do jasnej cholery?
- Mówił jak wam fajnie - zaczął powoli. Kiedy zobaczył moją groźną minę, natychmiast kontynuował - Fajnie w łóżku... A co, nie było fajnie? - zapytał i się roześmiał.
Zamarłam, a Nick znów się zachwiał i poleciał do tyłu, prosto do wanny narożnej na której siedzieliśmy.
To było coś okropnego. Jak ktoś, tak bardzo mi bliski, z kim byłam związana od dwóch lat, mógł wygadywać takie bzdury? Nigdy nie przespałam się z Kevinem i nigdy nie doszło między nami do czegoś bardziej poważnego. Nalegał na to ostatnio, ale ja chciałam po prostu poczekać na odpowiedni moment. Widocznie on nie traktował mnie i nie myślał o mnie tak jak ja o nim.
Westchnęłam i pocieszyłam się tym, że Nick przecież nie koniecznie musi mówić prawdę. Przecież był pijany. Chociaż czasem po pijanemu niektórzy są bardziej szczerzy niż zwykle.
- Auć! - Jonas jęknął i zaczął masować się dłonią po głowie.
- Na prawdę o tym opowiadał? - zapytałam ze smutkiem.
Nick zaczął próbować podnieść się z powrotem ale nie bardzo mu to wychodziło. Podałam mu rękę i o mały włos nie pociągnąłby mnie prosto na siebie. Zdążyłam się jednak przytrzymać półki wmurowanej w ścianę.
- Ano opowiadał - odpowiedział mi, kiedy udało mi się go usadzić stabilnie na kancie wanny - To w końcu było fajnie czy nie? - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Nie... Bo niczego nie było - mruknęłam.
- Jak to? - zapytał wielce zadziwiony.
- Tak to - powiedziałam cicho.
- Nie spałaś z nim? - zapytał i pochylił się nade mną, kiedy zwiesiłam głowę - Nigdy, nigdy? - dodał po chwili.
Spojrzałam na niego i pokręciłam głową.
Westchnął.
- A to ci heca - zajęczał z szerokim uśmiechem, a zaraz potem posmutniał.
Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu. Nick od czasu do czasu wydawał z siebie jakieś dziwne dźwięki, później nagle coś zaczęło mu jeździć po brzuchu.
- Nie chcę być taki jak Joe - oświadczył nagle.
Zbił mnie całkowicie z pantałyku.
- Przecież nie jesteś - odpowiedziałam natychmiast i pomyślałam o jego bracie, który (delikatnie rzecz ujmując) zaciągał do łóżka wszystko, co się ruszało.
Nick spojrzał na mnie wymownie, ale nie do końca poważnie. Przypomniało mi się, jak zobaczyłam go dzisiaj razem z Dalią.
- Do niczego przecież nie doszło... - mruknęłam.
- Ale mogło. Nie chcę być taki. - Chciał ukryć twarz w dłoniach, ale gdy tylko puścił dłońmi wannę, runął do tyłu, tak jak przed chwilą, lecz tym razem udało mu się pociągnąć mnie za sobą.
- Nick! - warknęłam mu do ucha i ślamazarnie wydostałam się ze środka.
Zaśmiał się tylko i sam ledwo wstał do pozycji siedzącej.
Wyszłam szybko z łazienki i poprawiłam sobie bluzkę, która zagięła mi się z tyłu do góry.
- To co, idziemy się napić? - Usłyszałam Jonasa za uchem.
- Ty już chyba wystarczająco wypiłeś, co? - burknęłam obrażona.
- To może pójdziemy do ciebie? - zapytał i zanim zdążyłam odpowiedzieć cokolwiek, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę mojej sypialni.


___



Słów pare co do treści rozdziału, bloga jako całości i kilku innych ważnych spraw:
Jak widać, opowiadanie nie będzie niczym ciężkim do przetrawienia, bo wydziwianie jest nie w moim stylu. Wolę lekturę lekką i przyjemną w czytaniu, niż wciskanie w tekst kilogramów zbędnych opisów, przez które większości odechciałoby się tu wchodzić. Równowaga przede wszystkim, co nie?
Dwa. Wszystko co umieściłam w rozdziale stanowi zalążek i przedsmaczek tego, co w opowiadaniu będzie zawarte. Mam nadzieję, że nie zanudzę. Będzie drama i komedia w jednym worku.
Trzy. Tosi się należy bukiet kwiatów i tabliczka dużej czekolady za to, że dała znać na twitterze o moim blogu i dzięki temu kilka osób nawet się zainteresowało. DZIĘKUJĘ! :D

6 komentarzy:

  1. Przeczytałam prolog jeszcze na tumblr, ale dopiero teraz natknęłam się na opowiadanie na blogspocie. Co do prologu, to podobał mi się bo był tajemniczy. Urzekł mnie jego opis i niemal czułam się jakbym była wsród bohaterów. Również z rozdziałem pierwszym mam podobne odczucia, piszesz lekko i co za tym idzie ciekawie, zmuszasz mnie do zastanawiania się co bedzie dalej... Szablon jest bardzo przyjemny, a zwłaszcza nagłówek *-*
    Cieszę się, że ffjb powoli się odradza. ;)

    Jeśli jest taka możliwość, czy mogłabyś informować mnie przez tt: @anaaneta_ .

    OdpowiedzUsuń
  2. Marta, nie wiem ile razy jeszcze będę powtarzać Ci, jak bardzo uwielbiam to co tworzysz, jak mnie mega inspirujesz i jak strasznie się cieszę, że to akurat ffjb, ale.. po prostu nie da się tego nie napisać, jak publikujesz coś i to jest takie super, że jestem zazdrosna, że tak nie potrafię i strasznie chciałabym umieć..... rozdział za krótki jak na moje gusta! zwłaszcza, że pokochałam tego najebanego Nicka, który nawet na wannie usiąść prosto nie może, żeby się nie wyrąbać... no i Noelle, która jest sztywniaczką, ale taką z charakterem, z którą w jakiś dziwaczny sposób zdążyłam się już zżyć. do tego zdzirowata Priscilla... btw, to imię jest za piękne na taką sukę, która podbiera Kewina, kuźwa! a szablon jak zwykle jest tak wyjątkowy, że wgapiam się w niego parę minut i ani mi się śni, żeby przestać. :)

    kocham, podziwiam, wszystko na raz,

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli pisałaś kiedykolwiek wcześniej, to ja się pytam jak mogłam o tobie nie wiedzieć? :D A jeśli dopiero zaczynasz to cieszę się, że Tośka wrzuciła linka na twittera, bo to co piszesz jest naprawdę fajnie. Prolog świetny, a rozdział pierwszy wcale od prologu nie odbiera. Jak to określiłaś "lekko i przyjemnie" się czyta, na dodatek to powrót do ffjb, co mnie bardzo cieszy, bo dzięki temu powrotowi sama może będę mogła się wkręcić w ten fan fiction ponownie. W każdym bądź razie to opowiadanie świetnie się zapowiada i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Martuń... Nie jestem zbyt dobra w komentowaniu, ale pominę to minutą ciszy....
    *minuta_później*
    No więc... Mówiłam Ci to wcześniej, że uwielbiam to, co piszesz. Twoje rozdziały zawsze są lekkie i przyjemnie się je czyta. No i powala mnie postać Nicka w tym opowiadaniu, ale o tym już wiesz.
    Love ya! xx
    PS. Daj mi już kolejny.
    PS2. Ale tak szybko szybko :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chyba pamiętam skądś ten prolog... tak mi się przynajmniej wydaję. Jest to możliwe, pewnie po prostu od nowa zaczęłaś historię, którą wcześniej dołożyłaś do szufladki ;) Mimo wszystko, czytało mi się to z wielką przyjemnością. Rzeczywiście, jest to lekkie i jak na razie- nieskomplikowane. Czym jeszcze bardziej nie mogę się doczekać, co będzie dalej :D
    Wyczekująca niecierpliwie na dalszy rozwój akcji - Lula.

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś tak czuję,że ten blog będzie zaliczał się do moich ulubionych i będę pochłaniać koleje rozdziały z prędkością światła ;d Co do rozdziału - napisany lekkim, przyjemnym stylem, dobrze się czyta. Bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz, mam nadzieję,że nie każesz nam długo czekać na nowy rozdział, pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny ; ) [be-my-hope] [stay-strrong]

    OdpowiedzUsuń